14/05/2014

Rozdział 1.

Jak to zawsze na początku:
o wszystkim i o niczym”



Londyn – miasto w południowo-wschodniej części Wielkiej Brytanii, a także stolica tego państwa, licząca ponad osiem milionów ludzi.
Londyn.
Nowe życie.
Nowy  dom.
Postawiłam pierwszą stopę na murawie lotniska. Zaciągnęłam się powietrzem. Nie było tak czyste jak w Polsce, a może tylko ja źle je zapamiętałam? Jeszcze raz głęboko odetchnęłam i ruszyłam przed siebie.
Przyleciałam tutaj do mojej kuzynki. Chociaż chyba nie powinnam jej tak nazywać, bo nie jesteśmy rodziną. Zostałam adoptowana przez jej wujka, jednak pokochałyśmy się, można rzec, iż od pierwszego wejrzenia.
Spojrzałam na roześmianych ludzi wokół. Jedni cieszyli się, że wrócili do domu, inni zaś że wreszcie mogli wyrwać się z domu i odpocząć w tym mieście. Tylko, co w nim takiego cudownego? Może gdybym przyleciała tu pół roku temu...
Bo jeszcze pół roku temu byłam pełną życia nastolatką. Mającą męża i córkę w drodze... Tak. Siedemnastoletnia żona i matka. I nagle... BUM!
Straciłam ich. Bóg mi ich tak po prostu odebrał. Tylko co ja mu takiego zrobiłam? Gdzie popełniłam błąd? Czym go uraziłam, że zabrał mi to, co tak cholernie kochałam?  To, na czym mi tak mocno zależało.
A może Boga nie ma? Może to tylko bajka, żeby małe dzieci były grzeczne, a starsze panie miały co robić wieczorami? Może to tylko bzdura? Może całe życie to tylko bajka, bo i tak nie czeka nas potem dobro? Istnieje tyle teorii, tyle pomysłów, ale jak jest naprawdę?
Po odebraniu bagażu wyszłam z budynku lotniska.
− Cześć, Sara! − krzyknęła Judyta i rzuciła się na mnie.
− No hej – wtuliłam się w jej drobne ciało.
Juda była bardzo niska i szczupła. Jej rozwiane, jasne włosy, opadały kaskadami na okryte jasnym sweterkiem ramiona. Kuzynka zawsze ubierała się dziewczęco: zwiewne sukienki w drobne kwiatki i pastelowe sweterki.
− Jak lot? Jak samopoczucie? Pewnie jesteś zmęczona... Zaraz się położysz i prześpisz. Tylko są pewne komplikacje. Nie zamieszkasz u nas tylko u kuzyna Roberta. Miły chłopak. Mieszka ze swoją dziewczyną i kumplami. Banda wariatów. Na pewno ich polubisz. Pogoda dziś iście Londyńska. Pada i nawet mgła jest. Sara, pamiętasz Roba? − Kuzynka miała w zwyczaju dużo mówić, a mój mózg– rzadko kiedy zdolny do przyswajania informacji w tempie strzelania z karabinu maszynowego– nie zrozumiał nawet połowy z tego, co powiedziała.
− Hello, Rob – obdarzyłam uśmiechem narzeczonego Judy.− Jak to, zamieszkam u kuzyna Roba?− wreszcie dotarło do mnie to, co powiedziała.
Szesić − uśmiechnął się Rob, który wyraźnie był zakłopotany tym, że mówimy po Polsku. 
− No normalnie. U nas jest remont i chwilowo zamieszkasz u nich, ale nie martw się. To mili chłopcy. Danielle też polubisz. Będziesz się fajnie bawić. Strasznie się starali, przygotowali dla Ciebie pokój i w ogóle. − Otworzyła mi drzwi do samochodu, a Rob schował moją walizkę do bagażnika.
− Nie jestem przekonana... − zaczęłam. Wiedziałam jednak, że Judyta nie da mi dokończyć.
− Oj tam, kocie. − Kuzynka wsunęła się na siedzenie obok mnie.− Zobaczysz, będziesz się tam dobrze bawić– powtórzyła.−  Oni są szurnięci, ale mili. Zaprzyjaźnisz się z nimi i nie będziesz chciała się później przeprowadzać do nas − zakończyła. − A teraz... Chcesz się zdrzemnąć? − zagadnęła troskliwie, patrząc na mnie.
− Aż tak źle wyglądam? − zaśmiałam się lekko.
Can you speak English? – zapytał z irytacją Rob, który właśnie odpalał samochód.
Bardzo się zmienił od czasu, kiedy widziałam go ostatni raz. Ciemne włosy były znacznie dłuższe niż dawniej. Czyżby bawił się w rockmana?
Yes, yes, we can, but... − zaczęłam, ale widząc jego spojrzenie w lusterku, przestałam się z nim droczyć. Nienawidził tego. 
− Nie przeszkodzi ci, jak włączę radio? − Przyszły mąż kuzynki odwrócił się i posłał mi przyjazne spojrzenie. 
− Nie, spoko. Z miłą chęcią posłucham tego, co tu lubicie – odpowiedziałam,  przytulając się do Judy.
− Czyli jednak jesteś trochę zmęczona? Spałaś coś w samolocie?− zapytała mnie z troską.
− Spałam cały lot − uśmiechnęłam się. − Ale wiesz, jaka jestem. Mogę spać całe dnie!
− No dobra, dobra. O! To jest piosenka zespołu Liama, kuzyna Roba. Kochanie, weź głośniej, niech Sara posłucha! − Juda zwróciła się do naszego kierowcy.
− Nie słucham disco- polo. A to tym jest. Kurwa, w co wy mnie wpakowaliście?− nie wytrzymałam.
Z kim ja mam, do cholery, mieszkać!? No tak... Na pewno nie będę miała tu spokoju i ciszy. A tak w ogóle, dlaczego oni bez uzgodnienia ze mną planują mi pobyt, miejsce zamieszkania? Mogę spać pod mostem. Może wtedy szybciej dołączę do…
− Ej, ej. Młoda, wyrażaj się! − skarciła mnie Judyta.
− Dobra, dobra... Ja nic nie mówię, ale żeby nie było nieporozumień... − dodałam opryskliwie. Co oni sobie wyobrażają? Mam mieszkać z jakimiś gwiazdkami popu... „Dżizas” westchnęłam. Pozostawię to bez większego komentarza. 
− Sara, uspokój się... Zobaczysz, fajnie będzie− cmoknęła mnie w głowę. Zawsze tak robiła ilekroć byłam zła. To mnie uspokajało. Ale czy w każdym przypadku?
− Dobra, dobra, ale jak mi się nie spodoba to wynajmę pokój w hotelu, a potem do was, okej?
− Zajebiście, że się zgadzasz − uśmiechnęła się Judyta. 
− Wyrażaj się − skarciłam ją. Jednak po chwili i na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Pierwszy uśmiech w nowym życiu. „Dobrze jest...”
Jechaliśmy tak jeszcze z jakieś pół godziny. Ja byłam zbyt zmęczona, żeby rozmawiać, więc z zamkniętymi oczami znosiłam dalszą podróż.
− Ej, ej, kocie...− Judyta szturchnęła mnie w ramię. − Dojechaliśmy, wysiadaj − uśmiechnęła się. 
Robert zdążył już wysiąść z samochodu i wyjąć moją walizkę.
− Słuchaj, my musimy lecieć do pracy, bo jak na to nie patrzeć,  mamy pół godziny spóźnienia − zaśmiał się Rob.
− Liam i reszta wiedzą, że przyjedziesz. − Nim się zorientowałam o co chodzi, moja walizka została wciągnięta po schodach pod drzwi.− To my lecimy. Juda cmoknęła powietrze i odjechali z piskiem opon.
− No kurwa mać! Ale mnie zrobili... Pozbyli się jak szczeniaka... KURWA! − Weszłam po schodach i kopnęłam z całej siły walizkę, aż z hukiem sturlała się w dół.
− Kurwa mać! Cholera by to wzięła. − Usiadłam na schodach i schowałam twarz w dłonie. „1,2,3,4,5,6...” Liczenie podobno uspokaja... „No właśnie... Podobno...” jęknęłam w duszy.
− Ty musisz być Sara? − Ktoś dotknął mojego ramienia. Lekko drgnęłam.
− No tak, a ty... ?
− Liam. Coś się stało? Słyszałem jak coś spadło po schodach, no i jakieś głosy. − Truchtem zbiegł po schodach i wrócił z moją walizką.− Wejdź do środka, bo pogoda dziś paskudna. − Otworzył mi drzwi i puścił przodem. Sam wniósł walizkę do przedpokoju.  − Danielle! Sara już przyjechała − krzyknął w głąb mieszkania. − Chodź dalej. Zaraz poznasz Dan. I chłopaków. Znaczy... Nie wszystkich, bo dwójki nie ma, ale część jest. 
− Okej − wzięłam głęboki wdech i poszłam w stronę, którą wskazał mi Liam.
− Siadaj − uśmiechnął się. − I opowiadaj, jak ci się leciało.
− Nie wiem − uśmiechnęłam się, siadając naprzeciw niego na wielkiej sofie. Cały dom urządzony był z przepychem.− Cały lot przespałam, więc chyba dobrze. Mówiłeś, że dwóch twoich kolegów wyszło. To ilu was jest?
− Pięciu, no i Danielle. Dwóch poszło po resztę rzeczy do twojego pokoju. Nie ja go urządzałem, więc... Jeśli coś się nie spodoba, to zażalenia do Harry' ego i Zayna − zaśmiał się Liam.
− Nie jestem wybredna, ale wolałabym go sama urządzić − uśmiechnęłam się.− Nie sądzę, by Harry i Zac, tak? Mieli podobny gust.
− Zayn. No może racja. Znaczy... Może z Zaynem się dogadasz...− zakcentował imię „Zayn”. Pierwsze faux pas za mną.
Nagle usłyszeliśmy stukot stóp na schodach. Stanęło przede mną dwóch chłopaków. Jeden w bluzce w paski, zielonych spodniach, z fryzurą jakoby dopiero wstał. Drugi- blondyn- był mniej wyjściowo ubrany. Miał na sobie zwykłą koszulkę i jeansy. 
− To jest Louis i Niall. A to jest Sara. Będzie z nami mieszkać –  dokonał prezentacji Liam. –A gdzie Dan?
− Jestem, jestem! − krzyknęła dziewczyna, zbiegając po schodach. Podeszła do mnie i pocałowała w policzek na przywitanie. „Okeeej.” Przyjrzałam się dziewczynie. Burza loków ozdabiała jej głowę. Aż dziw, że nie upadła pod ciężarem włosów. − Jestem Danielle. Możesz się do mnie zwracać w tym domu wariatów. Jak coś by się działo... To ja jestem i z chęcią pomogę i pogadam, bo tu sama z nimi już wariowałam− zaśmiała się lekko. 
− Dzięki, dzięki. Też cię kocham − odezwał się pasiasty, na co Danielle odpowiedziała buziakiem przesłanym w powietrzu.
− Zabieram Sarę do jej pokoju. Niech się prześpi. A może coś zjesz? − zapytała Dan. To była ta dziewczyna Liama? Serio? Oni w ogóle do siebie nie pasują. Chyba...
− Nie, nie jestem głodna. Ale z miłą chęcią się prześpię. 
− Ale Zayn i Harry zabronili tam wchodzić... − zaczął blondyn. Serio zaczynam się bać tego pokoju...
− Hm, dobra. To Sara prześpi się u nas. Lou weź zanieś do jej pokoju walizkę, a ja zaprowadzę ją do naszej sypialni − uśmiechnęła się. I wszystko wyjaśnione. „Jak fajnie.” W tym sam momencie wstałyśmy i ruszyłyśmy schodami na pierwsze piętro.
− Chłopcy są nawet spoko. Lou będzie cię zawsze rozśmieszał. Do Liama możesz iść jak będziesz chciała pogadać. Niall podzieli się jedzeniem, o ile to coś, co kocha. Na Harry'ego uważaj... On jest skory do romansów. No i Zayn... Rzuca palenie, więc jeśli palisz, to się nie ujawniaj. No i on też cię wysłucha− uśmiechnęła się.
Prezentacja dokonana. „ Pff, żebym ja jeszcze chciała wdawać się w romanse czy w przyjaźnie. Sorry, pas.” Może jednak... Przecież cię nie zjedzą... „Zjedzą, nie zjedzą. Nie zaufam znów.” Lepiej być samotnym?  „W moim przypadku tak.”  Zmienisz zdanie, kochanie. „Och, zamknij się!” ucięłam pogawędkę z samą sobą.
− Jesteś młoda i śliczna. No i silna. A my będziemy cię wspierać i pomagać, najlepiej jak umiemy... − uśmiechnęła się, jakby czytając mi w myślach.
„Teraz czarów ci się zachciało? Oj, źle z tobą, źle...” Zamknij się...
− Dziękuję − odpowiedziałam i przytuliłam się. Nigdy nie znałam kogoś takiego, jak ona. Tak ciepłego i szczerego. Może jednak...? „A nie mówiłam!”
− A więc... − zaśmiała się. − Tam jest twoja sypialnia, obok Zayna, a na przeciw Harry'ego. Tam Lou. Tu Nialla. A tu moja i Liama. U nas jesteś zawsze mile widziana. − Otworzyła drzwi i puściła mnie przodem.− Prześpij się. Dobrze ci to zrobi. A jak wstaniesz to zjesz coś.
Zdjęłam skórę i glany. Następnie położyłam się na dużym łóżku. Przykryłam się kocem i zamknęłam oczy. To był błąd... Ujrzałam twarz Daniela... Mojego Daniela, miłości mojego życia.
− Co zrobiłam nie tak, że Bóg mi cię odebrał? –wyszeptałam i rozpłakałam się.
Zmęczona płaczem, zasnęłam.

~*~

Pierwsze co zrobiłam po przebudzeniu, to zerknęłam na wyświetlacz telefonu. Jak na śpiocha przystało, spodziewałam się, iż przespałam kilka godzin, a tu... Niecała godzina.
Założyłam buty i zeszłam na dół. W salonie Danielle, Liam, Louis i Niall oglądali coś w telewizji. Tamtych dwóch dalej nie było.
Skorzystałam z okazji i szybko wyszłam na dwór. Pogoda była koszmarna. Chyba zbierało się na deszcz, a w powietrzu unosiła się gęsta mgła, która utrudniała widoczność. W kieszeni skóry było coś, czego potrzebowałam. Nawyk ze starego życia − palenie. Wyjęłam z paczki jednego szluga i włożyłam do ust. Koniuszek podpaliłam i mocno się zaciągnęłam. Tego było mi trzeba. Od wypadku wypaliłam... Brakowało mi tego cholernie. Aż wstyd się przyznać bo palę od trzech lat... Patologia, co? „Phi, a czego się spodziewałaś?” Dobra już, w każdym razie, kiedy skończyłam fajkę, weszłam do domu.
− Hej − uśmiechnęłam się lekko. 
− No wreszcie wsta… − Liam urwał w połowie słowa.− Paliłaś? − rzucił gniewnie. What, what?
− No i? To, że tu jestem, nie znaczy, że będę udawała kogoś kim nie jestem− uśmiechnęłam się słodko.− Wcale się nie prosiłam, żeby u was zamieszkać. Zresztą... Za kogo ty się uważasz? Mam tu tylko zamieszkać na pewien czas, więc nie utrudniaj mi tego! Co cię obchodzi czy palę, czy nie.
− Palenie jest niezdrowe – zaczął, ale w tej samej chwili zmieszał się.
− Ty nie masz nerki i nie powinieneś pić... – wtrącił Louis.
− A jak ona będzie żyła bez płuca? Jezu...– jęknął.− Posłuchaj mnie. Nie chce ci nic nakazywać, zabraniać ani nic... Po prostu...− Zmieszał się i jakby... Powstrzymał z krzyczeniem na moją grzeczną osóbkę. „Bez jaj.” − Po prostu Zayn rzuca palenie i wolałbym, wolelibyśmy, żeby nie wiedział, że ty palisz− wypuścił powietrze i spojrzał na gromadę chichoczącą za nim. 
− Dobrze. Obiecuję, że w jego obecności nie będę palić, tato− prychnęłam, a Louis kiwnął, żebym usiadła obok niego i Nialla.
− On zawsze taki? – wyszeptałam.
− Przyzwyczaisz się uśmiechnął się.   Tylko serio, nie pal przy Zaynie. Masz balkon obok niego, więc... Uważaj.
− Dobra, dobra – powiedziałam. I tak będę. „Oj Sara, Sara, źle się to dla ciebie skończy...”
Zaczęłam oglądać z nimi jakąś głupowatą komedię. Po jakimś czasie do domu wbiegło podwójne coś...  Bo nie umiałam określić tego jako normalne stworzenie Boga. Jeden z kolesi miał koszulkę z Guns'N Roses i pasemko na ciemnych włosach. Drugi... Totalne przeciwieństwo. Loki, koszula, muszka i marynarka. Serio?
− O, widzę, że już mamy gościa − uśmiechnął się lokowaty.− Jestem Harry Styles. – Nachylił się i pocałował mnie w dłoń. Poczułam jego zapach. Miał strasznie silne perfumy. Zemdleję...
− Zayn − uśmiechnął się ten z pasemkiem.
− Sara − powiedziałam obojętnie.
− Koleżanka nie ma humoru − wytłumaczył Liam. 
− Cieszmy się, że tatuś ma− warknęłam.
− Spokojnie. Chłopaki, chodźmy skończyć ten pokój, a Sara zostanie z Niallem i Lou − rozkazała Danielle. − Liam?
− Yyy, ja zostanę tu. Poznam Sarę− uśmiechnął się Harry.
− No okej. Liam, Zayn idziemy! − chłopaki poszli za nią na górę. 
− Więc... Przyleciałaś tu z Polski?− zapytał Harry.
− Skoro wiesz, to po co się pytasz? – Nienawidzę kiedy ktoś stwierdza oczywiste rzeczy. „Taaa, a powiedz, co lubisz?”  Em... „Godzinę później...” zaśmiał się sarkastyczny głos w mojej głowie.
− Chciałem tylko zacząć rozmowę − wytłumaczył się.
− To ja pójdę po coś do jedzenia − wtrącił Niall i wyszedł. 
Zostałam sama z Louisem i Harry'm. Zapanowała cisza, która dla mnie była czymś cudownym. Nareszcie zamilkli. Niezbyt długo się nią nacieszyłam.
No ale opowiedz coś o sobie. Dlaczego tu przyleciałaś? − Znów odezwał się cudowny Harry. Coś czuję, że zabiję go, nim się tu zadomowię.
− Hazza − szturchnął go Louis.− Mieliśmy o to nie pytać− niby szepnął, ale mój dobry słuch to wychwycił. 
− Kto wam powiedział, żebyście nie pytali?− Tym razem to ja zadałam pytanie. Zmiana ról? „Bez jaj...”
− Judy i Rob kazali nam się nie pytać o powód twojej wizyty. Powiedzieli, że jak zechcesz, to sama nam opowiesz− wytłumaczył Louis.
− No właśnie. Jak zechcę − Harry nabrał powietrza, żeby coś powiedzieć – I nie chcę− uprzedziłam jego pytanie. 
− Może być popcorn i cola ? − zapytał Niall, wchodząc do salonu. 
− Może − uśmiechnął się Louis. 
Blondyn wrócił i usiadł obok mnie. Zaczęłam z nim rozmawiać. Śmieszny się wydał. Pasiasty zresztą reż. Po chwili chłopaki postanowili wrócić do oglądania telewizji, a mnie znów zaczął nużyć sen. Powieki zaczęły mi opadać i opadać. Szybko zapanowałam nad tym i podniosłam się.
− Gdzie idziesz?– zagadnął Lou.
− Pójdę sprawdzić, co z moim pokojem– odpowiedziałam i odeszłam.
Schodami w górę i... Które to miały być drzwi?
Pierwsza próba – błąd. Druga... Hurra!
− Hej – odezwałam się i weszłam w głąb pokoju.
− Powinnaś się cieszyć, że raczej mój styl tu przeważył, a nie Harry’ego – zaśmiał się mulat. Hm, jakby nie patrzeć, to jest przystojny. „Amerykę odkryłaś...” Znowu ty? „Nie dam ci spokoju, kochanie... Ogólnie są uroczy, nie zauważyłaś?” Milcz!
− No to dziękuję. − Stanęłam obok Danielle. Razem z Liamem podziwiali zakończone prace.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Całe było urządzone w ciemnych kolorach, gdzieniegdzie przełamanymi zielonymi wstawkami. „Całkiem fajnie...”
− Teraz tylko rozpakujesz walizkę i... Czuj się jak u siebie – Liam spojrzał na mnie z troską w oczach.
− Ok, zadanie wykonane, więc się zmywamy – stwierdził Zayn i przepuścił w drzwiach zakochaną parę, a następnie poszedł w ich ślady.
Zostałam sama... „Przecież tego chciałaś!”  Wiem, ale... Nie, nic.
Odnalazłam w walizce ubranie nadające się do snu, wzięłam prysznic i ułożyłam się na łóżku. Momentalnie zasnęłam.

15 comments:

  1. Pierwszy rozdział za nami! Ja jestem zadowolona, a Wy?;>
    W związku z tym, że opowiadanie powstało jakiś czas temu i wszystko jest napisane, rozdziały będą pojawiać się w miarę regularnie.
    Jestem załamana, bo dalej nie przeczytałam Waszych dzieł. Przepraszam Was za to bardzo... Jest mi cholernie głupio, ale... Jedyne czym się ostatnio przejmowałam/ zajmowałam to to by nie mieć zagrożenia z fizyki. Nie czaję jak z: 2, 2, 2, 3, 1 - wychodzi jej 1. ;/ Szału nie ma, ale no bez jaj. Jedynka nie wychodzi. Nosz kurwa mać, jakby to Sara ujęła. Właśnie! Co o niej myślicie? Mam nadzieję, że udało mi się ją ukazać, tak jak chciałam. Niedługo dodam zakładkę z bohaterami... Nie jestem co do tego przekonana, ale... Sama się w nich gubię... Bo trochę ich jest/ będzie, więc może to mi /Wam trochę ułatwi. Sama musiałam ich sobie w formie tabelki ogarnąć. xd Szczególnie, że ostatnio ledwo swoje nazwisko pamiętam, a co dopiero tylu bohaterów. ;o 
    Z boku macie odsyłacz do aska, gdzie możecie zadawać pytania mi i postaciom. ;d
    Jeszcze raz bardzo Was przepraszam, ale gdybym chciała, żeby rozdział pojawił się, kiedy już się ze wszystkim uporam to dodałabym w lipcu. ;__:
    Kurna, jeszcze się nigdy tak nie rozpisałam. Cóż, kiedyś musi być ten pierwszy raz. :) Gratuluję tym, którzy doczytali do końca. xd A, no i postanowiłam, że "kilka słów ode mnie" będzie w komentarzy, żeby nie zaśmiecać rozdziału. :)
    Dziękuję... I przepraszam.

    A lot of love,
    Wasza R.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Aa, ps. w sobotę mam luźny dzień, więc poświęcę go na czytanie? :>
      Wytrzymacie i nie znienawidzicie mnie? ;c
      xx

      Delete
  2. 'Nie slucham disco polo' <-- tym to mnie dobiłaś ... XD
    Tak mi sie to fajnie czytało że ja nie moge xdd
    taki powrót do przeszłości xD
    także jak dodałam komentarz to pozwalam żebyś następny rozdział dodała xd
    czekam na nn xdd <3333333333333333333333333333333333333333333333 xdd xxx

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cicho. xd Nie jest źle. xd
      taak. ;)) xx

      Delete
  3. Świetny rozdział :)
    Ooo, nie spodziewałam się, że zamieszka z chłopakami ^^
    Już lubię Sarę, jest trochę nawet do mnie podobna, w sensie charakteru oczywiście xd
    Jestem ciekawa co będzie dalej i czy między nią, a którymś z chłopaków coś będzie :3
    Czekam na kolejny ^^
    Pozdrawiam :*
    PS. zapraszam na http://our-time-is-short.blogspot.com/ gdzie pojawił się rozdział piąty :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. O, dziękuję bardzo.;)
      Cieszę się, że Ci się spodobał. :) x

      Delete
  4. Hej ;*
    Dlaczego nie powiedziałaś, że dodałaś rozdział? :c Naczekałam się parę dni dłużej! Ale ok, wspaniałomyślnie wybaczam! :D
    Rozdział jest bardzo ciekawy i intersujący. Cały czas męczy mnie to jak Sara straciła męża i nienarodzone dziecko! Wyjaśnij nam to proszę, bo ja tu uschnę! Hah, Sara jest bardzo bezpośrednia xd Disco polo i gwiazdeczki popu, brawo :D
    Sądzę, że Zayn powinien kupić sobie tabliczkę "Rzucam palenie, nie jarać przy mnie" xd
    Boże nie, nie rób mi tego. Nie rób z Harry'ego pedałka w muszce! :c
    Mam nadzieję, że dziewczyna jakoś się dogads z 1D... Bo jak nie to do końca życia będzie na nich bluzgać xd
    Czekam na 2 ^^
    Pozdrawiam ♥

    ReplyDelete
    Replies
    1. Przepraszam bardzo! ;* Uff, dziękuję, że wybaczasz. :) Kamień spadł mi z serca.:)
      Oczywiście, że wyjaśnię, ale nie wszystko naraz! xd Hahahaha, pomyślę nad taką tabliczką dla niego. xd
      Mogę Ci obiecać, że Harry nie będzie pedałkiem w muszce. :) xd Albo w końcu oni na nią będą. xd
      Pozdrawiam. ;*

      Delete
  5. Okeeej, no to nieźle. Czytałam "pierwszą część" która okazała się być zupełnie odrębną historią, bo myślałam, że są jednak powiazane... Długo mi to zajęło, ale jestem.
    I muszę od razu powiedzieć, że Sara mi bardzo nie przypadła do gustu. Po pierwsze - 17 latka, która ma męża i spodziewa się dziecka? Przecież to jest nielegalne! Może gdzieś w Iraku, nawet od biedy jest to legalne w Stanach, ale w Polsce? Olaboga, co to za dziewczyna. Po drugie - nazwała One Direction disco polo. Ale masz u mnie krechę, Sara. Na pół równika. Po trzecie - nałóg od trzech lat. Tak, masz rację, patologia. Ach, czwartym powodem będą glany, dziewczyny w glanach mnie troche przerażają. Jeszcze czasem w towarzystwie jakiś normalnych jeansów, tshirtów itp jest ok, ale jak sobie Sarę wyobrażam, to nie... No i ogólnie ta jej oschłość do mnie nie przemawia! Uch. Tak, Sara teraz to już ma u mnie krechę długą na cały równik. Mam nadzieję, że przejdzie jakąś przemianą, może pod wpływem chłopców z 1D, może - sugerując się gifem u góry - dzięki Zaynowi.... Buźka, @Malgosiaa_

    ReplyDelete
    Replies
    1. Informowałam w shoucie, że to dwie rożne części!
      Hm, jest to legalne. Kiedy ma się 16 lat i jest się w ciąży, i rodzice nie mają przeciw wskazań można wejść na drogę sądową, i jeśli facet dobrze zarabia i utrzyma dziewczynę to sąd wyraża zgodę. ;) Naszukałam się takich informacji, ale to jest pewne i sprawdzone. ;)
      Sara może wydać się kontrowersyjną bohaterka, ale no cóż, wiadomo, że nie każdemu przypadnie do gustu. ;)
      xx

      Delete
    2. Taaak, tylko że źle zrozumiałam shouta xd
      Mam nadzieję, że się jakoś przekonam do Sary ;)

      I ogólnie to dzięki za taki komentarz, staram się sprawdzać zawsze rozdział przed czy nawet po dodaniu, ale pewne rzeczy zawsze mi umykają, a jeśli chodzi o interpunkcję to... to przecinki i ja nie jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, mimo, że bardzo staram się nawiązać z nimi dobrą relację. ;dd Widzę też, że troche ci nie przypadły do gustu moje dłuuuuugaśne zdania - cóż, lubię je pisać, są takie... Nie mam odpowiedniego, jednego słowa, ale dzięki takim dłuższym frazom czuję, że nie robię dziecinnej roboty i nie piszę jak pokemon, lmao xdd idk, tak czuję się dobrze z tymi długasami ;d
      xox

      Delete
    3. Doskonale Cię rozumiem. ;)
      Ja i przecinki jesteśmy na ścieżce wojennej. c; Także tego. xd
      Domyślam się, ale w długim zdaniu zrobisz więcej błędów - często z przecinkami właśnie. ;p
      Kurna, ja piszę krótkie zdania, a daleko mi do pokemona. ;p No, ale Twój wybór, kochana. ;*

      Delete
  6. Kochana, na początek weź mi Ty powiedz jak można Cię nienawidzić? To jest niemożliwe do spełnienia:D Więc nie zadawaj takich głupich pytań! :D (chodzi mi o twój komentarz pod tym rozdziałem).

    Akcja zaczyna powoli się rozwijać. Po pierwsze i najważniejsze - doprowadziłaś do zapoznania się chłopaków z Sarą. Początki nie są łatwe, a ona chyba troszkę zbyt hm... obojętna. Oczywiście rozumiem jej złość. Miała mieszkać u kuzynki, nagle okazuje się, ze wywożą ją gdzieś cholera wie gdzie. Chyba każdy by się zdenerwował. Tym bardziej, że mieszkanie, w którym ma spędzać cały swój czas należy do bandy rozwrzeszczanych chłopaków, których kompletnie nie zna. Można się załamać.
    Ale chłopcy bardzo pozytywnie mnie zaskoczyli. Przyjęli ją jak członka rodziny albo przyjaciela. W każdym razie zwracają się do niej w bardzo miły sposób, są mega sympatyczni i widać, że chcą nawiązać jakiś przyjazny kontakt z Sarą. Mogliby przecież to olać, powiedzieć "tam masz pokój i martw się o siebie", ale nie. Poza tym nie musieli jej przyjmować do swojego mieszkania. Bo i z jakiej racji? Nic dla nich nie znaczy, nie jest ich rodziną. A co zrobili? Postarali się o wszystko! Mam nadzieję, że gdy pierwsze emocje miną to Sara doceni ich starania. Bo problemy i kłopoty nie usprawiedliwią bycia niewdzięczną .
    Bardzo zaskoczyli mnie również z tym pokojem. Nie spodziewałam się, że aż tak się tym przejmą! Poświęcili swój wolny czas, swoje pieniądze by urządzić jej własny kąt. To naprawdę niesamowite... Zrobili to kompletnie bezinteresownie, przyłożyli się i postarali by wyszło jak najlepiej. Widzę tutaj głównie zasługę Zayna. od samego początku wydał mi się bardzo miły i naturalny. Taki chłopak hm.. do rany przyłóż;D Mam nadzieję, że wykreujesz z niego zajebistą postać, bo szczerze powiedziawszy pasuje mi na nowego faceta Sary :D (nie teraz, wiadomo. Na razie cierpi, ale kto wie co będzie kiedyś?). No i jeszcze Harry... Z niego zrobiłaś babiarza, ta? :D ha! To też mnie ciekawi... Od razu gdy zobaczył na horyzoncie nową dziewczynę to podszedł, starał się zagaić. Miło z jego strony, ale chciał upolować sobie nową ofiarę, czy po prostu był miły? Nie wiem, ale i tak wolę Zayna!

    Czekam na ciąg dalszy i cholernie dziękuję Ci za komentarz u mnie!:******

    ReplyDelete
    Replies
    1. Możliwe, niemożliwe, ale..;)
      Niestety na chwilę obecną ta relacja wygląda właśnie tak. ;) Sara obojętna vs. miła reszta. xd
      I dla Harry'ego i dla Zayna jak również dla innych bohaterów, a tym bardziej dla Sary przyszłość okaże się... hm... zaskakująca. ;) I z pewnością nie będzie łatwo. ;)
      Dziękuję za miły komentarz. :) ;*

      Delete
  7. Hejka Kochana!

    Przepraszam, że dawno się nie odzywałam, ale ostatnio nie mam czasu na wiele rzeczy, także na czytanie blogów i pisanie. No ale w końcu jestem! Cieszysz się? ;)
    Bardzo fajnie mi sie czytało ten rozdział, a to dlatego, że jest świetnie napisany. Szkoda, że nie będziesz kontynuować tamtej historii, ale ta także jest bardzo fajna. Intrygujący początek!
    Od pierwszych linijek polubiłam Sarę. Chociaż to taka niecodzienna, nietuzinkowa i dość kontrowersyjna postać, urzekła mnie swoim podejściem i zachowaniem. Tak w ogóle to wszystko co przeszła było strasznie, biedna dziewczyna, po czymś takim jest się ciężko pozbierać.
    Jestem naprawdę zdumiona, że dziewczyna zamieszkała z chłopakami z OD. Ale się złożyło! Ale zespół pozytywnie mnie zaskoczył. Chłopacy okazali się cholernie przesympatyczni! To jak nazwała ich muzykę "Disco polo"... do teraz nie mogę przestać się śmiać :D Próbowałam wyobrazić sobie ich miny.
    Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! Długo każesz nam czekać? Tak w ogóle jestem ciekawa czy będzie jakiś romans i z którym z chłopaków ;) Poinformuj mnie proszę o kolejnym rozdziale.
    Ściskam i w wolnej chwili zapraszam do mnie!

    ReplyDelete

Thanks for your comment ♥